32 – Weronika

– Co się… Co się stało?
To jest pierwsze pytanie, które pada z ust Lidki po wybudzeniu ze śpiączki. Patrzę na nią uważnie.
– Jesteś w szpitalu – odpowiada lekarz. – Lidka, co ci odbiło? Zresztą teraz to nieważne. Wiesz, że muszę wezwać do ciebie psychiatrę? Takie są przepisy.
Ona nic nie mówi. Dostrzegam, jak odpowiada skinieniem głowy. Doktor odchrząkuje.
– To ja was zostawię – mówi. – Odpoczywaj. Góra umiera z niepokoju. Zresztą nie tylko on. Dobrze, że wróciłaś.
Uśmiecha się do niej ciepło, następnie przenosi wzrok na mnie.
– Pani Weroniko, proszę za długo nie męczyć pacjentki – mówi. – Pani też potrzebny jest odpoczynek.
– Oczywiście, doktorze – odpowiadam, a on wychodzi.
Zostajemy same. Czuję jak ogarnia mnie stres. Jak mam powiedzieć Lidce, że jest moją siostrą? Siadam na krześle obok jej łóżka.
– Kim jesteś? – pyta dziewczyna, spoglądając na mnie.
– Ja… – zaczynam.
Czuję suchość w gardle. Staram się przełknąć ślinę.
– Ja… – podejmuję ponownie. – Lidia, ja… ja jestem twoją siostrą.
Widzę jak jej wyraz twarzy ulega zmianie. Z neutralnego staje się pełen niedowierzania.
– C… Coo? – udaje jej się wyksztusić po dłuższej chwili.
– Jestem twoją siostrą – powtarzam. – Sama dowiedziałam się o tym na kilkanaście dni przed tym, jak tu przyjechałam. Rodzice nas rozdzielili po urodzeniu. Moja mama adopcyjna, zanim zmarła, przekazała mi tę informację. Na początku nie potrafiłam uwierzyć, ale gdy już to do mnie dotarło, postanowiłam za wszelką cenę cię odnaleźć. Trochę to trwało, bo wiedziałam tylko, jak masz na imię i posiadałam Twoje zdjęcie, na którym byłaś kilkuletnią dziewczynką. Ale w końcu natrafiłam na twój trop. Potem moja przyjaciółka, Magda, powiedziała mi, gdzie pracujesz, więc przyjechałam, chcąc cię odnaleźć. Razem z doktorem Górą pojechaliśmy do twojego mieszkania, zobaczyliśmy cię… Właściwie on pierwszy dojrzał cię na tej balustradzie. Poszedł do ciebie, próbował z tobą negocjować… Przez chwilę stałam i słuchałam… Dowiedziałam się, że byłaś na wojnie… Kompletnie mnie to wbiło w ziemię. Nie miałam zielonego pojęcia. Chyba nikt o tym nie wiedział… Powiedziałaś, że nie chcesz tak żyć… A potem… potem nie wiem, o czym rozmawialiście, bo się odsunęłam, nie chcąc podsłuchiwać. Miałam nadzieję, że cię przekona, ale… ale jak zobaczyłam, że lecisz z góry, wtedy zrozumiałam, że mu się nie udało. Że doszło do aktu ostatecznego.
Milknę, na nowo przeżywając to, co się wydarzyło. Przez pewien czas żadna z nas nic nie mówi.
– Jak masz na imię? – pyta Lidka cicho.
– Weronika.
Znowu cisza. Boże, nie wiedziałam, że to będzie takie trudne.
– Nie miałam pojęcia… – słyszę cichy szept. Pochylam się w przód, by lepiej rozumieć słowa. – Moja mama nic… nic mi nie przekazała. A zmarła, gdy skończyłam osiemnaście lat. Gdybym wiedziała, starałabym się ciebie odnaleźć i może… może nie doszłoby do… tego…
Wzdycha cicho.
– Tego nie wiesz – mówię łagodnie. – Nikt tego nie wie. Proszę, nie rozpatruj tego w ten sposób. Przecież to mogło się przytrafić w różnych okolicznościach. Teraz musisz dojść do siebie. Jak się czujesz? Może potrzebujesz czegoś?
– Wszystko… Wszystko mnie… boli… – Krzywi się. – Ale nie martw się. Przejdzie… Przejdzie mi. Podobno jestem silna, więc…
Uśmiecha się blado, a ja odpowiadam tym samym. Przez dłuższą chwilę żadna z nas nic nie mówi.
– Ni… Nika… Mogłabyś… zawołać… doktorka? – pyta Lidka nagle.
– W sensie doktora Górę?
– Dokładnie – odpowiada. – Proszę.
– Robi się – oświadczam i wstaję. – Zajrzę później do ciebie, ok.?
Odpowiada skinieniem głowy, a ja posyłam jej ciepłe spojrzenie i wychodzę na korytarz.
Gdy już jestem za drzwiami, zastanawiam się, w jaki sposób mogłabym znaleźć doktora Górę. W teorii mogłabym sprawdzić, czy nie ma go w gabinecie, ale co, jeżeli jest na jakimś wezwaniu? Nagle w oddali dostrzegam jakąś postać. Gdy podchodzę bliżej, orientuję się, że to wysoka i szczupła kobieta. Blond włosy ma związane w kucyk, a jej zielone oczy wpatrują się we mnie uważnie.
– Pani jest siostrą Lidki? – pyta bez wstępu.
– Tak – odpowiadam, trochę zakłopotana. – Przepraszam, czy wie pani może, gdzie mogłabym znaleźć doktora Górę?
– Obecnie pojechał do wypadku – wyjaśnia. – Ale jak go spotkam, to mogę mu przekazać, że go pani szukała.
– Dziękuję bardzo – mówię z wdzięcznością.
Ona w odpowiedzi uśmiecha się do mnie, po czym odchodzi, a ja wracam pod OIOM i siadam na krześle pod ścianą. Nie wiem, ile tak siedzę, trwając w oczekiwaniu. W końcu jednak widzę Górę idącego w moim kierunku. Na jego twarzy zauważam wyraźne zmęczenie. Wygląda tak, jakby postarzał się o kilka lat.
– Szukała mnie pani? – pyta. – Doktor Reiter mi mówiła.
– Ta blondynka? – upewniam się.
– Tak – odpowiada. – Co się stało?
– Lidka się obudziła – wyjaśniam, a on momentalnie blednie.
– Zaraz… Co?
– To, co powiedziałam. Prosiła, żebym pana zawołała.
On patrzy na mnie przez chwilę.
– Powiedziała jej pani? – pyta w końcu.
– Że jesteśmy siostrami? Tak. Chyba to zaakceptowała.
Góra kiwa głową. Jest wyraźnie spięty i zakłopotany.
– To ja… ja pójdę… tam… – oznajmia w końcu, z trudem dobierając słowa. – Dziękuję… Dziękuję pani bardzo.
– Nie ma za co. – Kładę mu niepewnie dłoń na ramieniu. – Niech pan się tak nie denerwuje. Wszystko będzie dobrze.
– Może i tak – mówi. – Dziękuję, naprawdę.
Następnie podchodzi do drzwi i bardzo ostrożnie je uchyla. Widzę, że waha się, ale trwa to tylko ułamek sekundy. Chwilę później zamyka je za sobą, a ja znowu zostaję sama.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink