05 – Wiktor

Od dnia, w którym dowiedzieliśmy się, że ciąża Ani jest zagrożona, minęły dwa miesiące. Odwiedzaliśmy ją z Zosią codziennie, opiekowaliśmy się nią jak najlepiej mogliśmy, po prostu robiliśmy wszystko, żeby się nie denerwowała. W połowie września, na dwa tygodnie przed rozpoczęciem pierwszego roku studiów Zosi, siedzieliśmy oboje w domu i oglądaliśmy jakiś film, gdy nagle… Czytaj dalej 05 – Wiktor

06 – Krystian

Gdy zjawiam się w szpitalu, wpadam na Franię i Ankę, obie przerażone i załamane.
– Dlaczego ona… Dlaczego? – Głos Ani jest cichy. – Nie chciałam małej tu zabierać, ale uparła się, że chce zobaczyć, co jest z Lenką, nie potrafiłam jej odmówić.
– Prosiliśmy ją wczoraj, żeby wzięła sobie ochronę – wyjaśniam, jakby to miało w jakikolwiek sposób pomóc w zrozumieniu tej sytuacji. – Ale nie chciała. Obiecała, że będzie na siebie uważać, ale chyba… coś nie wyszło. Wiesz, co z nią?
– Cały czas podają jej płyny na podniesienie temperatury, jest w śpiączce. – odpowiada jej siostra cicho. – Lekarze każą nam czekać, nic więcej.
– Nawet nie możemy do niej wejść. – Frania pociąga nosem. – A ja się tak strasznie boję.

05 – Olgierd

Od tych dramatycznych wydarzeń, które spotkały Krystiana minęło parę miesięcy. Klara się u niego zadomowiła bardzo szybko, a jak przychodziłem w odwiedziny, witała mnie radośnie, szczebiocąc jak katarynka.
– Słodka jest ta twoja siostra, wiesz? – zapytuję go któregoś dnia.
– Wiem. – Odpowiada uśmiechem.
Jej obecność miała na niego bardzo dobry wpływ, wydawało mi się nawet, że przez to, że obie z Franią były w tym samym wieku, to stosunki jego z Leną stały się dużo cieplejsze.
Był początek czerwca, gdy naczelnik przydzielił nam sprawę złapania szaleńca, który porywał kobiety, które gdzieś wywoził, przetrzymywał, a na końcu mordował, a ciała zostawiał w miejscach, do których ludzie docierali raczej w celach rekreacyjnych niż w jakichkolwiek innych.

04 – Krystian

Od dnia, w którym Lena do mnie zadzwoniła, minął miesiąc. Odwiedzaliśmy się co jakiś czas, Lenka za każdym razem dziękowała mi za to, co dla niej zrobiłem. Ale nie musiała mi za nic dziękować. Pomóc jej było dla mnie czystą przyjemnością.
– No to jak, idziemy do tego kina? – pyta mnie któregoś dnia. – Ostatnim razem nam coś nie wyszło, no nie?
Siedziałem akurat w biurze i wypełniałem jakieś papiery, gdy Lena niespodziewanie stanęła w drzwiach. To pytanie mnie tak zaskakuje, że wypuszczam kartki z rąk.
– Eee… No pewnie – odpowiadam. – Ale trzeba znowu wybrać film.
– To co, teraz spotykamy się u ciebie?- proponuje.

03 – Lena

Od dnia, w którym tak brutalnie przyszło mi się rozstać z Franią, minął miesiąc, a ja starałam się każdego kolejnego dnia nie popadać w panikę. Co prawda Frania co jakiś czas dzwoniła do mnie, zapewniając mnie, że u niej jest wszystko w porządku, lecz w jej głosie słyszałam coś, co za każdym razem napawało mnie niepokojem.
Nadszedł luty, a ja postanowiłam wziąć kilka dni urlopu. Nie mogłam skupić się na pracy, odpoczynek zdecydowanie był mi potrzebny.
– Hej, Lenka! – słyszę za sobą wołanie Krystiana.
Wychodziłam akurat z komisariatu. Odwracam się i witam go uśmiechem.
– No co tam? – pytam. – Tylko już mnie nie proś o nic, urlop zaczynam.

02 – Krystian

Jestem zaszokowany. Jeszcze nigdy nie widziałem Leny w takim stanie. Zawsze była silna, opanowana i nie dawała się ponieść emocjom, nawet gdy chodziło o jej życie prywatne.
– Co się stało? – powtarzam.
Widziałem jej siostrę i Franię, mijały mnie, ale nawet nie zdążyłem do małej zagadać.
– Ona… Anka ją… zabrała… – udaje się jej wyksztusić.
– No nie. Więc jednak? – pytam.

01 – Lena

Było styczniowe popołudnie. Za oknem padał śnieg, a ja siedziałam w biurze, kończąc sprawdzać dla Krystiana i Olgierda człowieka o nazwisku Kowalski. Okazało się, że 10 lat temu został oskarżony o gwałt, ale niczego mu nie udowodniono, bo dziewczyna, która złożyła zawiadomienie, wycofała oskarżenie, twierdząc, że to nie on był sprawcą.
Kończyłam właśnie zbierać dane na temat tego jegomościa, gdy rozległ się dzwonek mojej komórki.
„Kto może dzwonić o tej porze?” – przebiegło mi przez myśl.
Spoglądam na wyświetlacz.
– Frania? – pytam, odbierając.

Kilka słów wstępu

Witajcie.
Zmotywowana i zachęcona przez Marcysię, zaczynam publikować mój kolejny wymysł wyobraźni, który się pisze od kilku tygodni.
Mam nadzieję, że się Wam spodoba. 🙂
Pozdrawiam. 🙂
A. J.

04 – Zosia

Od ślubu taty z Anią minął ponad miesiąc, a do mnie nadal to nie docierało. Oczywiście bardzo byłam szczęśliwa, że tata wreszcie sobie ułożył życie, ale z drugiej strony nadal nie potrafiłam w pełni w to uwierzyć.
Ani się obejrzałam, a nadeszła połowa lipca. Studia miały się rozpocząć dopiero za dwa i pół miesiąca, a ja już zaczynałam się stresować. Nie wiedziałam, czy sobie poradzę na medycynie, ale z drugiej strony wiedziałam, że to jest to, co chcę robić w życiu, więc musiałam dać sobie radę. Kiedyś marzyłam o fizyce i astronomii, ale z upływem lat to się zmieniło.
– Aniu, Zosiu, ja wychodzę – słyszę głos mojego taty, który wyrywa mnie z rozmyślań. – Uważajcie na siebie, dobrze? Żeby się tu nic złego nie stało.
– Wiktor, proszę cię – protestuje Ania, a ja nie mogę powstrzymać uśmiechu.
On jest dla mnie taki troskliwy, że niekiedy naprawdę się Ani nie dziwię, że ją to irytuje.

03 – Artur

– Lidka, nie możesz tam iść. – Usiłuję ją za wszelką cenę zatrzymać. – I tak jej teraz nie pomożesz.
– Ale ja muszę – protestuje dziewczyna. – Błagam cię, Artur. Pozwól mi tam wejść.
– W tej chwili i tak jej nie pomożesz – upieram się. – Teraz wszystko jest w rękach lekarzy.
Biorę ją za rękę i odciągam od przeszklonych drzwi.
– Musimy czekać – -mówię cicho.

EltenLink