Rozdział szósty
Nadeszły egzaminy. Wszyscy popadli w trans naukowy, bo każdy chciał jak najlepiej je zdać, a wielu, w tym Syriusz i Kate zabrali się do nauki przed samymi egzaminami.
– Kate, ogarnij się – jęknęłam, widząc jak dziewczyna siedzi nad księgą zaklęć.
– Lilka, nawet mnie nie denerwuj. Czemu zawsze muszę być taka głupia?
– Ty nie jesteś głupia – pocieszyłam ją. – Taką po prostu masz naturę. Muszę przyznać, że dobraliście się z Syriuszem.
Zaśmiałam się, jednak przyjaciółce wcale nie było do śmiechu.
– Hej, rozchmurz się. – Poklepałam ją po ramieniu. – Zobaczysz, że będzie dobrze.
– Oczywiście. Obleję SUM-y, ale będzie dobrze. Idź mi z takimi morałami.
Wstała, zebrała książki i pobiegła do dormitorium. Rozumiałam ją. Nie tylko ona była w takim stanie. Wielu uczniów, którzy postanowili zająć się nauką tuż przed samymi egzaminami zaczęło popadać w paranoję. Widziałam jak w drugim kącie pokoju nad książkami siedzieli Syriusz i Petter. Remusa Nie było, najwidoczniej postanowił pouczyć się w ciszy, James też gdzieś przepadł. Tym ostatnim Nie przejmowałam się wcale. Minął już czas, kiedy wzbudzał on we mnie jakiekolwiek współczucie. W ty momencie od stolika powstał Syriusz i podszedł do mnie.
"Czego ten Huncwot ode mnie chce?" – przeszło mi przez myśl.
– Cześć, Evans, możemy porozmawiać? – zapytał.
– Nie mów do mnie po nazwisku, Black – odcięłam się. – Czego chcesz?
– Chodzi o Rogacza – oznajmił, siadając obok mnie.
Mówiąc "Rogacz", miał na myśli Jamesa. Cała czwórka miała pseudonimy, którymi się posługiwała. Lupina z racji, że został w dzieciństwie ugryziony przez wilkołaka Fenrira Greybacka, co niosło za sobą konsekwencje – w każdą pełnię księżyca stawał się prawdziwym wilkołakiem, nazywali Lunatykiem. Pozostali jego towarzysze, gdy dowiedzieli się o jego przypadłości postanowili zostać niezarejestrowanymi animagami, co umożliwiało im towarzyszenie Lupinowi w jego cierpieniu każdego miesiąca. Tak więc Syriusz przemieniał się w psa, James w jelenia, a Petter w szczura. Musiałam przyznać, że ich poświęcenie było naprawdę bardzo szlachetne i imponujące.
– Co z nim? – spytałam chłodno.
– Czy Nie mogłabyś dać mu szansy? – Ściszył głos do szeptu, pochylając się w moją stronę. – Dziewczyno, on świata poza tobą nie widzi. Ciągle o tobie mówi, a zwłaszcza o tym, że gdy leżał w skrzydle szpitalnym, byłaś kilka razy i zachowywałaś się normalnie.
– To było jak był chory – zauważyłam cierpko.
– Powiedz mi, w co ty grasz? – zapytał Black. – Zachowujesz się karygodnie. Najpierw go odwiedzasz w skrzydle szpitalnym, dajesz mu nadzieję, a teraz?
– Teraz mnie wcale Nie obchodzi – oznajmiłam, wstając. On jednak mnie powstrzymał.
– Tak się nie robi, Evans – oznajmił. – Co ty sobie myślisz? Że możesz zabawić się kosztem tego biedaka i ujdzie ci to na sucho? O Nie, moja droga, Nie ze mną takie numery.
– A ty? – Spojrzałam na niego ze złością. – A ty niby lepszy?
– Jakbyś Nie zauważyła, jestem z Kate od kilku miesięcy i Nie zamierzam tego zmieniać. Więc ty też się nad sobą zastanów.
– Ani myślę – oświadczyłam. – Do tej pory Nie mogę pojąć, dlaczego wtedy tak strasznie obchodził mnie los Pottera.
– Wiesz dlaczego? – Tym razem to on wstał. – Bo go kochasz. Nie patrz tak na mnie, jakbym spadł z miotły albo wypił za dużo kremowego piwa. Kochasz go, tylko sama przed sobą Nie potrafisz się do tego przyznać.
Nasze spojrzenia się spotkały, jednak ja szybko odwróciłam wzrok.
– Nieprawda – zaprzeczyłam.
– Prawda, prawda – oznajmił. – Dobrze o tym wiesz.
Spojrzał przez ramię, po czym dodał:
– OK., idzie tu. Zastanów się nad tym, co ci powiedziałem.
I już go Nie było. Stałam jak zaklęta, Nie będąc w stanie się ruszyć.
– Lily, co jest? – usłyszałam głos Pottera.
– Nic – warknęłam. – Nie twój interes.
Dostrzegłam jego smutne spojrzenie, lecz zignorowałam to. Nie, Black Nie miał racji. Wcale Nie kochałam Pottera. To było wręcz niedorzeczne: ja i Potter razem. Jest zarozumiały, arogancki i ciągle tylko się puszy. Nie, my na pewno nigdy Nie będziemy razem. Westchnęłam ciężko, po czym udałam się do dormitorium.
DObra. Nadzieja umiera ostatnia. 😀
MOŻNA OPISAĆ JAK SIĘ W KOŃCU ZESZLI.
Ciężko o dalej. Kiedyś może będzie. Nadziei nie wolno tracić Wam. 😀
No, ale chyba dalej to już nie będzie, bo autorka się tu nie odezwała i nic nie zapowiada, że będzie dalej, a szkoda.
dalej ja chce dalej.
Np akcje w zakonie też np różne możnaby opisać
No właśnie, dobry pomysł, zwłaszcza, że Lily jest postacią otwartą i wiele można o niej wymyślić.
Oo, Skrzypenko, dobrze mówisz.
opisz ich ślub, dalsze losy, jak Harry się narodził, rozterki Lily, jej ciążowy okres. No takie rzeczy.
tak myślę.
wymyśl coś dalej.
Dawidzie, ale kiedy ja nie wiem… No pomysłu ni mam. 😀
Jak to nie masz? 😀 Mogę postarać się coś Ci wymyślić, chociaż… U mnie ostatnio z weną też słabo.
Ale kiedy ja pomysłu nie mam na dalsze rozdziały.