„Póki walczysz, jesteś zwycięzcą”.
* * *
– Stój… Zatrzymaj się na chwilę… Proszę…
Ona jednak nie mogła tego zrobić. Wszystko posunęło się za daleko. Nie mogła cofnąć biegu wydarzeń.
– Julie, proszę… Jeszcze nie jest za późno – błagał Andre, patrząc na nią.
Małe wyjaśnienie
Witajcie.
Historie, jak na razie, są trzy. Na dalsze pomysłów zbrakło, ale może jak to rpzeczytacie, to mi coś podsuniecie, nie wiem, jakieś Wasze życiowe doświadczenia?
Każda historia, to osobny wątek, więc im więcej pomysłów, tym lepiej. 🙂
A a razie zapraszam do czytania.
P.S. Trzecia historia jest oparta na faktach. I druga trochę też, ale trzecia szczególnie.
Rozdział dwudziesty i zakończenie
List
„Kochana córeczko,
Wiem, że nigdy tego listu nie przeczytasz. Piszę go jednak, ponieważ w pewnym stopniu chcę sobie ulżyć i pragnę wyrazić to, co tak naprawdę czuję.
Wszyscy bardzo Cię kochaliśmy. Właściwie słowo kochaliśmy nie jest trafne. Wszyscy nadal bardzo Cię kochamy. Dzięki Tobie nauczyliśmy się, że należy przebaczać każdemu, nawet największym wrogom. Od początku wiedziałam, że będziesz niezwykłym dzieckiem i (jak sama wiesz) nie myliłam się.
Rozdział dziewiętnasty
Rozmowa z dziewczynką. To niemożliwe
Po kilkunastu dniach Karolinie pozwolono wrócić do domu. Mówić na szczęście mówiła normalnie, jednak z poruszaniem się miała kolosalne problemy. Dzięki koncertowi haretatywnemu, który się odbył, uzbieraliśmy pieniądze na rehabilitację, wielu ludzi także ofiarowało pomoc darmową. Jeździłam z nią na hipoterapię, rehabilitację, a chociaż czasami było ciężko, ćwiczenia były często trudne i bolesne, dziewczynka nie poddawała się. Była bardzo dzielna.
Pewnego poranka, kiedy przysnęłam zmęczona poprzednim dniem, poczułam nagle czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Powoli otworzyłam oczy. Na widok Karoliny o mało nie krzyknęłam.
– Karo! – zawołałam. – Jak ci się udało?
Rozdział osiemnasty
Nigdy się na to nie zgodzę
Mijały godziny, zdążyłam zawiadomić wszystkich o tym, co się stało. Lekarze szybko przenieśli małą na oddział kardiologii.
– Ona przeżyje, prawda? Przeżyje? – pytałam ciągle, jednak nikt nie był mi w stanie udzielić konkretnej odpowiedzi.
Zaczęłam się modlić, czując, że to jest jedyne, co mogę robić w tej chwili. Karolina leżała pod respiratorem, podali jej odpowiednie leki. Kiedy w końcu pozwolono mi wejść, ledwo ją rozpoznałam. Wyglądała jak cyborg, nie jak dziewczynka.
Rozdział siedemnasty
Zostaw moje dziecko
Mijały dni, tygodnie, podczas których nic szczególnego się nie działo. Pewnego dnia jednak wydarzyło się coś, co przewróciło nasze życie do góry nogami.
– Mamo! Mamusiu! – zawołała Karolina pewnego wiosennego wieczoru, gdy weszłam do jej pokoju.
– Co się stało, kochanie? – spytałam, siadając przy niej.
Rozdział szesnasty
Role się odwracają
Od spotkania z biologicznym ojcem naszej córeczki minął okrągły miesiąc.
– Mamusiu, wszystko w porządku? – zapytała nagle Karolina podczas naszej wieczornej rozmowy.
– Tak, kochanie – odpowiedziałam.
Rozdział piętnasty
W gabinecie
Po długich rozmowach zdecydowałyśmy z Karoliną, że spotkanie z jej ojcem nastąpi w obecności psychologa i pedagoga. Tak właściwie na ten pomysł wpadła sama dziewczynka. Na początku jej to odradzałam, jednak ona nie ustępowała. Zgodziłam się więc. Rozmawiałam także z mężczyzną. Miał na imię Igor i naprawdę żałował tego, co się stało, w przeciwieństwie do jego żony. Zaczęłam się zastanawiać jak się ta rozmowa potoczy. Na dodatek musiałam się urwać z kursu, na którym byłam. Gdyby nie pomoc mojego przyjaciela – Karola – chyba nie dałabym rady. U dziewczynki byłam godzinę przed spotkaniem.
– Boję się – powiedziała, gdy już się przywitałyśmy. – Bardzo się boję.
– Nie martw się, kochanie – uspokoiłam ją, chociaż sama lekko się denerwowałam. – Wszystko będzie dobrze.
Rozdział czternasty
Szok
– Co się stało, Karoliś? – zapytałam, odbierając telefon.
– Mamusiu, bo… bo znowu napisał do mnie tamten numer – powiedziała dziewczynka.
Od rozmowy z małą minął jakiś czas. Bartek po mojej kolejnej interwencji wreszcie dał spokój, jednak dziewczynkę zaczął nękać jakiś numer, prosząc o spotkanie.
Rozdział trzynasty
Nowa szkoła, a wraz z nią…
Nadszedł wrzesień. Postanowiliśmy z Rafałem posłać Karolinę do Owińsk Ośrodka dla Dzieci Niewidomych. Na początku myśleliśmy o Wrocławiu, ale Owińska wygrały.
– Mamusiu, a tam jest fajnie? – zapytała mnie w przeddzień wyjazdu.
– Na pewno – uśmiechnęłam się.