02 – Weronika

– Lidka, możemy pogadać? – pytam, zatrzymując dziewczynę.
– Teraz? – Lidka patrzy na mnie. – Muszę lecieć do dyspozytorni.
– Proszę, tylko chwilę – odzywam się. – Nie zajmę ci dużo czasu.
– Młoda, w porządku, pogadamy, ale po dyżurze.
Wzdycham z rezygnacją, ale odpuszczam. Wiem, jak bardzo Lidka chce się wykazać, zwłaszcza po tym, co przeżyła. Była bardzo silna, mimo tego wszystkiego. A teraz nie była sama. Cieszyłam się, że jest z Górą, który był dla niej ogromną podporą.
– Pani Weroniko! – słyszę nagle obok siebie.
"O, o wilku mowa" – przebiega mi przez myśl, ale nie mówię tego na głos.
– Dzień dobry, doktorze – odzywam się pogodnie. – Jak dzień?
– Dopiero się zaczyna, więc ciężko stwierdzić. Słyszałem końcówkę zdania Lidki skierowanego do pani. Stało się coś?
– Nie, wszystko jest w porządku – uspokajam go. – Po prostu czasami każdy człowiek musi się poradzić drugiej osoby.
– No skoro pani tak mówi… – Góra spogląda na mnie. – W porządku. Ale gdyby…
– 24S, zgłoś się – rozlega się nagle głos z jego krótkofalówki.
– Przepraszam, mam wezwanie – odzywa się Góra. – 24S, zgłaszam się.
– Wypadek na ulicy Kolorowej. Jakiś mężczyzna potrącił kobietę na pasach.
– Co ty powiedziałaś? Jaka ulica? Kolorowa? – upewnia się Góra.
– No tak.
– A 21S nie może tego wziąć?
– Niestety nie, pojechali do zawału – pada odpowiedź.
– Dobra, w takim razie już się zbieram. Pani Weroniko, niech pani poczeka na siostrę w bufecie. Dotrzymałbym pani towarzystwa, ale naprawdę muszę lecieć.
– No wiadomo, obowiązki wzywają – mówię z uśmiechem, a on odchodzi.
Ja natomiast udaję się do bufetu. Zamawiam sobie kawę, ciastko i siadam, czekając na Lidkę. Wiem, że w tym czasie mogłabym się zająć czymś bardziej konkretnym, ale liczyłam na to, że znajdzie dla mnie chwilę w przerwie.
Nie mylę się. W południe Lidka pojawia się w bufecie, zamawia sobie coś do jedzenia i przysiada się do mnie.
– Hej – mówi cicho. – Co tam chciałaś? Tylko szybko, bo mam dwadzieścia minut.
– W porządku – uspokajam ją. – Słuchaj, potrzebuję twojej pomocy. Chciałabym… Czy mogłabym się u ciebie zatrzymać?
– Co? – Jej oczy otwierają się szeroko. – Nika, co się stało?
– Bo ja… Lidka, mam kłopoty. – Spoglądam na nią niepewnie. – Jestem poszukiwana przez szantażystów.
– Co? – Jej oczy otwierają się jeszcze szerzej.
– Właśnie to – mówię cicho.
– W co ty się wpakowałaś? – W głosie Lidki słychać prawdziwy niepokój.
– Zanim cię odnalazłam… – zaczynam. – Zanim w ogóle dowiedziałam się, że mam siostrę… Wpakowałam się w niezłe kłopoty. Przywoziłam towar z zagranicy. Podejrzewam, że były tam narkotyki, nie wiem. W każdym razie, nie płacili mi, więc… więc wzięłam się na sposób i po ostatniej akcji… towar im oddałam, a jak poszli spać, to zabrałam im trochę PIENIĘDZY. Przecież mi się należało. No i uciekłam. Tyle, że… że niedawno mnie znaleźli. Dobijają się do mnie do bloku. Mam jakieś głuche telefony albo z groźbami…
– Poczekaj. – Lidka patrzy na mnie uważnie. – Chcesz mi powiedzieć, że okradłaś jakichś bandytów?
– Ee tam od razu bandytów. To normalni ludzie, tylko może trochę…
– Normalni ludzie? – Jej głos podnosi się niemal do krzyku. – Normalni ludzie, tak? Chyba nie tacy normalni, skoro ci grożą. Powinnaś to zgłosić na policję, wiesz o tym?
– Na policję? Patrzę na nią z przerażeniem. – Nie mogę. Jak to zrobię, to… zrobią krzywdę albo mi, albo… komukolwiek, kto jest mi liski. Na szczęście nie wiedzą o tobie, ale wszystko przed nimi. Nawet nie wiem, po co ja w ogóle zapytałam cię o to zatrzymanie się. Muszę sobie jakoś sama poradzić.
– O nie, siostrzyczko, nie ma mowy – odzywa się Lidka. – Piwa naważyłaś, jasne, ale jestem twoją siostrą, więc zrobię wszystko, żeby ci pomóc, rozumiesz? Wszystko. Ale zajmiemy się tym, jak wrócę z dyżuru.
– Lidka, ja… przepraszam, nie chciałam… – mówię cicho.
– Nie przepraszaj – odpowiada dziewczyna. – Teraz tu zostań, zaczekaj na mnie, a po dyżurze wrócimy do tej rozmowy. W porządku?
– W porządku – odpowiadam cicho.
Gdy Lidka zostawia mnie samą, zaczynam się zastanawiać, co mogłabym ze sobą począć. Nie mam ochoty wracać do domu, ale bezsensowne siedzenie i czekanie też było mi nie na rękę. W zasadzie, nic mnie nie urządzało. Nie chciałam Lidce sprawiać kłopotu, a przez to, co się stało… Po co ja jej o wszystkim powiedziałam? Teraz będzie się martwić niepotrzebnie. Sama ma własne problemy, a ja musiałam dowalić jej swoich. To nie miało tak wyglądać.
Podskakuję jak rażona piorunem, czując wibrację w kieszeni. Kto mógł do mnie dzwonić? Z westchnieniem wyciągam telefon. Na wyświetlaczu dostrzegam numer zastrzeżony. Postanawiam nie odbierać. Nie chcę mieć jeszcze większych kłopotów. Chociaż, obecnie, chyba to nieuniknione. Chyba wpakowałam się po uszy. Wzdycham ponownie i wstaję. Wychodzę przed szpital, zastanawiając się, co zrobić dalej. Widzę doktora Górę wysiadającego z karetki. Widzi mnie z oddali, macha do mnie ręką.
– Wszystko w porządku? – słyszę po chwili.
– Oczywiście – odpowiadam. – Niech się pan nie martwi.
W odpowiedzi tylko kiwa głową i znika w szpitalu. Ja natomiast udaję się w stronę domu. Pogoda była ładna, specjalnie nie przyjechałam samochodem. Uważałam, że w tak słoneczny dzień powinno się jeździć tylko rowerami i ewentualnie komunikacją miejską, jeśli ktoś miał daleko do pracy.
Gdy po jakimś czasie dotarłam w końcu na miejsce i weszłam do swojego mieszkania, poczułam ulgę. Miałam nadzieję, że Lidka wpadnie do mnie, jak skończy pracę. Musiałam trzymać się tej myśli, żeby nie zwariować. Prawda była taka, że zaczynałam popadać w paranoję, której nie umiałam się wyzbyć.
Nawet nie wiem, kiedy udaje mi się zasnąć, w oczekiwaniu na siostrę. Gdy jednak budzę się jakiś czas później, orientuję się, że coś jest nie tak. Czuję, że coś się pali. Przez moment nie wiem, co i gdzie, dopiero z pewnym opóźnieniem orientuję się, że pali się moje własne mieszkanie. Zrywam się na równe nogi, jednak już jest za późno. Nie mam dokąd uciec. Mieszkam zbyt wysoko, by skakać przez okno, a ogień odciął mi możliwość ucieczki inną drogą. W panice zamykam drzwi od pokoju, modląc się, by ktoś mnie znalazł, by zdążył uratować.

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink