List
„Kochana córeczko,
Wiem, że nigdy tego listu nie przeczytasz. Piszę go jednak, ponieważ w pewnym stopniu chcę sobie ulżyć i pragnę wyrazić to, co tak naprawdę czuję.
Wszyscy bardzo Cię kochaliśmy. Właściwie słowo kochaliśmy nie jest trafne. Wszyscy nadal bardzo Cię kochamy. Dzięki Tobie nauczyliśmy się, że należy przebaczać każdemu, nawet największym wrogom. Od początku wiedziałam, że będziesz niezwykłym dzieckiem i (jak sama wiesz) nie myliłam się.
Wciąż nie mogę przeboleć Twojej śmierci. Czuję się tak, jakby rozdzielono mnie z połową mojego serca. Cała rodzina bardzo cierpi, jednak ja chyba najbardziej. Wiem, powinnam wziąć się w garść, jednak nie potrafię. Albo inaczej. Nie potrafiłam. Znajduję się teraz w szpitalu z powodu depresji, w którą wpadłam po Twojej śmierci. Przede mną leży kartka papieru, na której stawiam litery, które układają się w ten list. Mówiąc szczerze, właśnie Ty uratowałaś mi życie. Zrozumiałam, że nie chciałabyś, żebym się załamała. Pojęłam, że mam jeszcze Julię i Krisa, którzy również mnie potrzebują. Że mam męża, który bardzo mnie kocha. Postanowiłam, że dla Ciebie i dla nich będę walczyć.
Dzięki Tobie nauczyłam się kochać każdego człowieka, nawet ludzi, których kiedyś uważałam za wrogów. Dopiero niedawno zrozumieliśmy jak bardzo Bóg działał przez Ciebie. Zrozumieliśmy, że Ty naprawdę żyłaś wiarą, żyłaś Nim i Jego miłością, miłością, która jest nieskończona.
Dzięki Tobie nauczyliśmy się także, że należy pomagać każdemu człowiekowi, bo każdy zasłużył na to, by pójść do nieba i stać się świętym.
Kończąc ten list chcę Ci za to wszystko podziękować i obiecać, że nigdy o Tobie nie zapomnę. Ani ja ani nikt z nas. Pozostaniesz w naszych sercach na zawsze, a Twój obraz w naszych głowach nie zgaśnie.
Kocham Cię,
Twoja zawsze o Tobie myśląca mama.
Zakończenie
To była prawdziwa historia dziewczynki, która przeszła dużo, a mimo to walczyła do samego końca. Naszego promyka, cudu, który odmienił nasze życie. Ta mała pokazała nam jak żyć, nauczyła nas tego, chociaż pewnie sama nie zdawała sobie z tego sprawy. Myślę, że i Was, moi drodzy czytelnicy, także wiele nauczy. Wierzę w to gorąco. Ta opowieść dowodzi, że są trzy rzeczy ważne w naszym życiu: wiara, nadzieja i miłość, lecz z nich wszystkich najważniejsza jest miłość, gdyż miłość nigdy nie ustaje.
O kurcze. Nie wiem, co napisać. Ciekawe, poruszające i na pewno skłania do refleksji.
Pamiętam, pamiętam. I cieszę się, że teraz sens rozumiesz. 🙂
Angeliczko, nie zapomnę mojej reakcji, jak przeczytałam to po raz pierwszy. Pamiętasz? Zadzwoniłam do Ciebie prawie z pretensją, że co to za cud, że jak mogłaś to tak zakończyć, ale już teraz rozumiem.
Prześliczne.
Płakać nie płakałem, ale i mnie poruszyło i wstrząsneło. Wielu ludzi oskarża Boga za tak wiele rzeczy, których on nie popełnił. Dobrze, że ci rodzice tego nie zrobili. Widzieli, że Bóg pomaga. Nawet ojciec Karolinki dzięki niej zbliżył się do Pana.
masz racje pisząc na początku, że husteczki będą potrzebne.
Pamiętam, jak płakałam nad tym rozdziałem, gdy czytałam go po raz pierwszy…