Od dnia wypadku minął okrągły tydzień. Tydzień pełen napięcia i niepewności, które z każdym dniem zamiast maleć, narastały. W końcu nadszedł dzień, w którym Zosia zaczęła się wybudzać.
Siedzieliśmy przy niej oboje z Wiktorem, gdy nagle dostrzegłam jakiś ruch.
– Zosiu? Zosiu, słyszysz mnie? – pytam cicho.
– Aniu, co się dzieje? – Wiktor pochyla się nad córką.
– Chyba poruszyła dłonią. Pobiegnę po Sambora.
Zanim jednak zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch, doktor Sambor stanął w drzwiach.
– Co się dzieje? – zapytał.
– Ona chyba się budzi – odpowiada Wiktor.
Sambor przeprosił nas. Z trudem udało mi się Wiktora odciągnąć. Dobrze go rozumiałam, ale teraz musiał pozwolić pracować Samborowi.
– Dobrze. Siostro, wybudzamy ją.
– Tak jest, doktorze.
– Niech tylko wszystko będzie dobrze – słyszę spanikowany głos Wiktora.
W odpowiedzi ściskam go za rękę. Sama niczego tak nie pragnę, jak właśnie tego.
– Zosiu, słyszysz mnie? – słyszę głos Sambora. – Jeśli nie możesz odpowiedzieć, mrugnij powieką.
Oboje dostrzegamy, jak w odpowiedzi spełnia jego polecenie.
– Coo… – zaczyna.
– Nic nie mów. Spokojnie, wszystko jest dobrze. Właśnie wybudziliśmy cię ze śpiączki farmakologicznej. Byłaś w niej utrzymywana przez tydzień. Miałaś wypadek, potrącił cię samochód. Pamiętasz coś?
– N…Niee… Ja… Ja nic nie… wiidzę…
– Co takiego? – Nie zdążam powstrzymać Wiktora. Dobiega do córki i klęka przy niej. – Zosiu, co ty powiedziałaś? Kochanie…
– Nic nie… widzę… – powtarza słabym głosem.
– Sambor, o co chodzi? – Patrzę na niego. – Przecież to niemożliwe, by straciła wzrok.
– Trzeba ją zabrać natychmiast na tomografię głowy. Zaraz zlecę to badanie – odpowiada Sambor i wybiega z Sali.
Zbliżam się do łóżka dziewczyny i klękam obok Wiktora. Na jego twarzy widzę opanowanie, choć wiem, że w głębi ducha jest spanikowany.
– Zosiu, kochanie. – Ściska ją za rękę. – Wszystko będzie dobrze. Jestem przy tobie. Jestem i zawsze będę. Ania też tu jest. Tylko spokojnie, teraz leż i odpoczywaj. Zaraz wszystko się wyjaśni.
Ona nie odpowiada. W jej oczach dostrzegam paniczny strach.
Mówiłam, że będziesz zaskoczona. To się mnie nie słucha. 😀
biedna zosia.
No to grubo. Ach, grubo.